Po polsku i po niemiecku

Będąc studentem, byłem jednocześnie „profesorem”. Tak tytułowali mnie słuchacze Seminarium Nauczycielskiego przy ulicy Śniadeckich w Warszawie. Wykładałem tam anatomię, fizjologię i chemię, przedmioty, z których sam niedawno zdawałem egzamin. Z kolegą, który był nauczycielem szkoły podstawowej i jednocześnie studiował na Wolnej Wszechnicy Polskiej, mieszkaliśmy w budynku szkolnym przy ulicy Szczęśliwickiej 14. Mieliśmy gosposię, która przychodziła do nas codziennie z wyjątkiem niedziel i świąt. Przygotowywała nam śniadanie, sprzątała mieszkanie i robiła zakupy na kolację. Płaciliśmy jej 25 złotych miesięcznie. Pewnego dnia gosposia poprosiła o zaliczkę, gdyż „wyprawia” wesele. Zaliczkę otrzymała i wesele odbyło się w niedzielę. W poniedziałek gosposia prosi o parę złotych, gdyż nie mają nic do jedzenia. Jak wy się gospodarzycie, zapytałem. Wczoraj urządzaliście wesele, a dzisiaj nie macie co jeść? A bo to proszę pana wszystko takie drogie i zaczęła wyliczać. Kareta – 10 złotych, ten w cylindrze, co trzymał kwiaty – 5 złotych. Wszystko inne też drogie i pieniądze rozeszły się.

W roku 1934 wracając pociągiem z Wenecji w Wiedniu wsiadłem do przedziału, w którym były dwie starsze panie i młoda para. Jak wynikało z rozmowy, jaką prowadzili, panie były z Niemiec. Młody człowiek też jest z Niemiec i od kilku lat pracuje w jakiejś firmie niemieckiej w Wiedniu. Tam poznał pannę młodą, z którą parę dni temu zawarł związek małżeński. Teraz jadą do Niemiec, by żona przedstawiła się jego rodzinie. Po pewnym czasie młody człowiek wyszedł, by zapalić papierosa. Jak tylko opuścił przedział, obie starsze panie zaczęły zachwycać się nim. Jaki on miły, jaki przystojny, jaki pogodny. A w ogóle to oni tworzą oboje taką piękną parę, że przyjemnie na nich popatrzeć. Następnie panie powiedziały, że one mieszkają w Oberammergau, gdzie odbywają się widowiska pasyjne, które są tak piękne, że każdy przynajmniej raz w życiu powinien je zobaczyć. Jeżeli już będą w Niemczech, to może nadłożyliby trochę drogi i pojechali do Oberammergau. Zobaczyliby widowisko, a gdyby przy okazji złożyli im wizytę, to sprawiliby im dużo radości. Ten tydzień one przeznaczyły na odwiedzenie rodziny. Od poniedziałku będą z powrotem w domu i będą oczekiwały ich przybycia. Gdy mąż powrócił, żona powiedziała mu, że panie radzą im zrobić wycieczkę do Oberammergau, żeby zobaczyć widowisko pasyjne. Mąż odpowiedział, że w czasie tej podróży będzie to niemożliwe, gdyż czas ich pobytu w Niemczech został tak zaplanowany, że na nic nowego nie ma już miejsca. To może przyjechaliby państwo później – zaproponowała jedna z pań zastanowił się przez chwilę i powiedział, że nie jest pewien, czy ich będzie na to stać. Wyjął notesik i ołówek i zapytał, ile kosztuje bilet kolejowy z Wiednia do Oberammergau. Podano mu cenę. Dla dwóch osób tam i z powrotem cztery razy więcej. Ile kosztuje wstęp na widowisko? Podano mu cenę. Dla dwóch osób dwa razy więcej. Ile kosztuje przeciętny hotel? Jakby państwo przyjechali, to mogliby państwo zatrzymać się u nas. Dopisał dwie marki dla gosposi i podliczył. Niestety w tym roku nie możemy przyjechać, gdyż ślub związany był z wydatkami. Obecna podróż do Prus Wschodnich, gdzie mieszkają moi rodzice też jest dosyć kosztowna, a trzy większe wydatki w jednym roku, to trochę dużo.
„To przyjedziemy w przyszłym roku” – powiedziała żona.
„Niestety, w przyszłym roku państwo nie zobaczą, gdyż widowiska odbywają się co dziesięć lat.”
„Ile kosztuje wstęp dla dzieci?” – zapytała żona.
„Dzieci do lat dziesięciu za wstęp nie płacą.”
„Przyjedziemy za dziesięć lat i za te same pieniądze obejrzymy widowisko i my i nasze dzieci.”

Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.